Blog > Komentarze do wpisu
Road to nowhere, part 2Sorry za kolejny obcojęzyczny tytuł, ale wciąż nie możemy wydostać się z Australii. Chyba mamy złe mapy, czy coś... Dziwne fatum ciąży nad tym krajem, a firma Apple ma już u Australijczyków prze.rane jak pielgrzymka gospodyń wiejskich po wypiciu wody z kałuży. Kraj kangurów i dziobaków nie ma szczęścia do Apple. I vice-versa. Zaczęło się od próby opchnięcia iPadów z niedziałającym LTE, co skończyło się wypłatą odszkodowań, wywalczonych przez australijskie organizacje konsumenckie. Teraz Apple mści się okrutnie, wysyłając Australijczyków na pustkowia za pomocą swojej cudownej nawigacji, co już zdążył obśmiać tamtejszy oddział Samsunga.
Okazuje się, że Mildura to nie jedyne australijskie miasto, które znajduje się nie tam, gdzie powinno. Również spore, liczące ponad 20.000 mieszkańców Mount Isa, leży zupełnie nie w tym miejscu, które pokazują Mapy Apple. Tym razem pomyłka w lokalizacji wynosi jakieś 140 kilometrów, a wskazywane przez Mapy Apple miejsce tradycyjnie leży gdzieś na dzikim odludziu, gdzie nie znajdziesz nawet dziurawego kubeczka ze Starbucksa.
No cóż, gdybym jadąc z Krakowa do Sandomierza wylądował na Pustyni Błędowskiej bez paliwa w baku z powodu nawigacji bredzącej niczym nawalona prytą Pytia, to zapewne miałbym wielką ochotę złożyć osobiście serdeczne podziękowania producentowi nawigacji w jego siedzibie tuż przed jej wysadzeniem w powietrze. Ponieważ nie wiadomo, czy wk..wieni Australijczycy, którzy jakimś cudem przeżyli wycieczkę do Mildury albo Mount Isa, nie żywią podobnych zamiarów, dlatego na wszelki wypadek od jutra Cupertino będzie na Mapach Apple zaznaczone gdzieś w Argentynie... Żródło: Chip czwartek, 13 grudnia 2012, ogrodnik.january
UWAGA! Applefobia zmieniła platformę blogową. Nowe wpisy Applefobii znajdziecie pod adresem:
![]() |